niedziela, 2 października 2011

XXV

To dla mojej ferajny, to dla tych kilku gości
Jeśli mówisz już o nas nie mów o moralności
 

Kiedy to minęło? Tak szybko zleciało. Pół roku. Pół roku. Drugie pół przed nami. Od ognia się zaczęło. Nie. Zaczęło się w bardziej religijny sposób. Dzień wcześniej było czarno. Dosłownie. Pamiętam to. Do dziś nie rozumiem tego ranka. A tak. To może mieć związek. Z każdą godziną było gorzej. Poprawa zaczęła się znowu od kościoła. Jak wiadomo dosyć często ta kwestia pojawiała się. I wniosek ostateczny. Bo jakby inaczej. Wszystko na to wskazuje. Wyraźne oddziaływanie. Także na nazajutrz. Później ogień. Dużo ognia. Wszystko się zaczęło. Pierwsze błędy i cała reszta. I co z tego. Każdy ma do tego prawo. Zapomina się o tym i żyje dalej. Tym bardziej żyć się chce, kiedy ma się z kim. Mam to szczęście. I ta atmosfera. Kocham to. I chociaż ekipa nie zawsze taka sama, to jednak jest parę osób które są zawsze. Wszystko zostaje w rodzinie, jak ktoś kiedyś powiedział. Właśnie, bo my jesteśmy rodziną. Nie u mnie jest patologia, nie u ciebie. Patologia jest u nas. Nie ja i ty. My. W naszej rodzinie. Muzyka. Cały czas towarzyszy. Mamy genialny soundtrack, to należy przyznać. Jest kilkanaście utworów które ewidentnie kojarzą mi się z tym wszystkim. Teksty wyryte głęboko w pamięci. I automatycznie pojawiają się sceny z przeciągu sześciu miesięcy. I łzy w oczach. Bo nie jeden tekst doskonale opisuje dany moment. Jakby pisany był z myślą o nas. Cała historia w jednym kawałku. Czy to nie jest wspaniałe? Ale to nie tylko muzyka, ogniska, imprezy, wspólnie spędzane święta, każde weekendy, wieczory, dnie, noce i ranki. To nie tylko słońce ale i deszcze, burze, wiatry i zimne ręce. Radość i smutek. Łzy i śmiech. Tyle dróg razem przebytych. Tyle problemów rozwiązanych. Tyle miejsc odwiedzanych wspólnie. A cały świat jest nasz. I chociaż były dni, kiedy nie zawsze było wszystko jak być powinno, kto o tym wspomina, kto pamięta? Liczy się to co jest teraz. Powroty do przeszlości też są. Ale tylko do pozytywnych jej aspektów. To co złe, lepiej zostawić za sobą. Zostawiliśmy. Tyle się wydarzyło.. Tony wspomnień. Niektóre dosyć dziwne, szalone. Zapracowane. Plany na kolejne. Wszystkie fazy księżyca, zachmurzone, bądź czyste niebo. Spadające gwiazdy. Herbata. Czekolada. Kilka smaków, zapachów, miejsc i momentów. Ludzi. Jeju jak ja Was uwielbiam. Dzięki temu wszystkiemu tak wiele się zmieniło.. Czy na lepsze? Dla mnie tak. To mi odpowiada. Nigdy bym nawet nie przypuszczała, że kiedyś dane mi będzie przebywanie w takim towarzystwie. Kto by pomyślał, że ludzie, z którymi byłam tylko na 'cześć' albo i to nie, będą mi tak bliscy. Nie wyobrażam sobie życia bez tego. To chyba już przyzwyczajenie. Jesteśmy, i nie może być inaczej. Tylko wtedy jest ok, wszystko jest na swoim miejscu. W pewien sposób jesteśmy od siebie zależni. Kiedy kogoś braknie, coś jest nie tak. Całość się rozsypała. Ale jakoś jednak się trzyma. 'Fundament', to musi być. Inaczej dosłownie wszytsko się wali. Nie raz tak było. Czasem bardziej odczuwalnie, czasem mniej. Tylko całość. Rodzina. Bo atmosfera naprawdę taka jest. Jesteśmy jednością.  Poważnie kłótnie nie mają przyszłości. Nikt się nie myśli obrażać. Bo to sensu by nie miało nawet. Wszytsko zostaje między nami. Sami swoi - niedawno ktoś stwierdził. Taka reakcja, niby zwykła, nic nie znacząca, dla mnie jednak treść pewną ma. Toć to akceptacja w czystej postaci jest. Wspaniałym darem jest, kiedy ktoś, nawet kiedy powodu najmniejszego do radości nie ma, sprawia że humor samoistnie się poprawia. I śmiech. Powalający. Uwielbiam Wasze śmiechy. I znaczące uśmiechy. I te miny. Genialne teksty. I podteksty. Ta wyjątkowość bijąca z każdego z osobna. Nawet moja babcia w gwiezdnym stylu wpisała się w tą patologię. Mama też przywykła do faktu, że może mnie zobaczyć z dorosłym facetem. Jakby nie patrzeć. Pompa. Chyba przez wszystkie emocje i stany już przeszliśmy. Rozmowy na wszystkie tematy odbyte.
Czasem zastanawia mnie co by było gdyby nic się nie wydarzyło. Codzienność taka sama. Nudne weekendy spędzane przed komputerem. Może jedynie lepsze oceny. Wspomnienia rzadko wychodzące poza mury szkoły. Może i tak. Nie ma co nad tym rozwodzić. Zmiany dostrzegam nawet na swoim przykładzie. Teraz, na pewne rzeczy patrzę inaczej. Inaczej reaguję. Dystans. Samo to słowo przywołuje całą historię jego użycia. I film się odtwarza.
Uwielbiam Was. Naprawdę. Z dumą mówię- moi ludzie. Kocham Was.




Obrali ten sam kurs, życia marynarze,
Grał im ten sam puls, muzyka szła w parze,
Pełen luz, łeb pełen marzeń

1 komentarz:

  1. Jak ja się wzruszyłam . Dziewczyno to jest przepiękne ;*
    Ja Cię kocham wręcz <3
    I Dziękuję za ten czas ;**
    Za wszystko , co dla mnie zrobiłaś .

    OdpowiedzUsuń