środa, 10 sierpnia 2011

XVIII

Po lazurze francuskiej riwiery pozostała jedynie piekąca skóra, ziarna piasku we włosach delikatnie pachnących jeszcze morską wodą, słony smak ust zastąpiony słodyczą polskiej czekolady, kilka kamieni wziętych z błękitnego brzegu na pamiątkę i kilogramy myśli zmieszanych z bezkresnym widokiem morza, wysp, portów oraz plaż. Obrazek urzekający. Pomimo wysokich temperatur ciepły powiew wiatru południa nie pozwalał na odczucie tego gorąca. Zatoki wypełnione luksusowymi jachtami bądź równie urokliwymi mniejszymi łódkami doskonale komponowały się z błękitną głębią i niebem mającym w sobie odrobinę fioletu. Jakby były nieodłącznym elementem śródziemnego krajobrazu tak jak wszechobecne palmy i charakterystyczna roślinność bez której coś by nie pasowało. Drzewa liściaste rosnące przy drogach łączących miasta, pochodzące z innych stref wyglądały dosyć dziwnie przy kwitnących oleandrach i dębach korkowych. O różnego rodzaju palmach nie wspominając. Nie potrafię wyobrazić sobie centrum nadmorskiego miasta bez ich potężnych pni i liści.Tak jak bez piaszczystych i kamienistych plaż, promenad wzdłuż brzegu, wieczornych jarmarków i kawiarnianych stolików ustawionych na przy uliczkach. Te odcienie przejrzystej toni lazuru widziałam już kiedyś w czyichś oczach. Spoglądając na horyzont można dostrzec kilka barw. Nawet zieleń drzew niby obca, jednak znajoma. Może gdyby mogło mi to towarzyszyć, lśniący księżyc otoczony ciemnością nocy i czarnym aksamitem morza nie biłby z taką mocą obcością i samotnością. Pomimo ciepłego powietrza wiało chłodem. Widok wspaniały jednak przykry. Przytłaczający. Już nie wiem co roztaczało smutniejszą aurę. Srebro zawieszone ponad linią wody czy znikający za nią przygaszony ognień.
Te miejsca, tak piękne, nie mają dla mnie żadnej wartości. Najwspanialsze widoki nie mają uroku kiedy nie masz z kim ich dzielić. Kiedy nie masz z kim tego dzielić, nie zapamiętasz tego co cię otacza. Miasta jak każde inne. Nie warte wspomnień ze względu na bladą podszewkę emocjonalną. Nie masz do czego przywiązać uczucia kiedy serce masz zakotwiczone w samotności a od najbliższego brzegu dzielą cię setki kilometrów. Jednak jakiś ląd jest tuż obok. Wyspa. Pomimo domów, bezludna. Spoglądasz ponad horyzont. Bezkresny błękit. Jednak coś widzisz. Widzisz twarze i sceny. To co było i to co mogłoby być właśnie teraz. Teatr wspomnień. Aktorzy to ci najlepsi, najbliżsi. W obliczu swej bezsilności nie możesz nic zrobić więc tylko siedzisz i oglądasz odgrywane przedstawienie, po raz kolejny je przeżywając. Nie ważna data i miejsce. Liczy się fabuła.
Nawet na smak lodów czekoladowych pozostaje nie wzruszona. Chwila, co to oznacza? A oznacza to brak szczególnych sentymentów. No może jedynie wieczorne oświetlenie miasta od czasu do czasu przywoła wspomnienie nocnych wędrówek. Chociaż może i to nie. Ten system tu nie działa. Hm to w sumie dobrze.
Nawet strumień energii od Rundanacji i Dużusia w Czterech Gramach nie pomaga. Oojjj, chłopaki, czy to dlatego, że nie mam siły podnieść rąk w górę? Hm, wielce prawdopodobne. Pomimo mojej oporności i tak was kocham.
I to uczucie kiedy komercyjna tv puszcza kawałek ważny dla kogoś bliskiego tobie. Skaczesz po kanałach i nagle masz przeczucie. Wracasz kilka programów wcześniej i.. strzał w dziesiątkę. Sam początek. Po 20 godzinach od rozmowy o tymże właśnie utworze dziwnym trafem natrafiasz na niego. Jakby specjalna dedykacja, ponieważ dosłownie chwilę wcześniej temat ten przemknął ci przez głowę. Przypadki potrafią być równie piękne jak i zaskakujące. A sam track? Wspaniały.
Teraz kiedy siadam na balkonie z filiżanką aromatycznej herbaty, wpatruję się w nocne niebo, srebrzysty księżyc. Teraz kiedy siadam na balkonie z filiżanką herbaty myślę o tych wszystkich rozmowach na temat gwiazd i wszechświata. Tego punktu tu nie widać. Pamiętam jak film niespodziewanie przyniósł odpowiedź. Pamiętam też ten brak zainteresowania i rozproszenie kiedy o tym mówiłam. Nawet mój zapał nieco ostygł bo aby czerpać z tego stuprocentową radość trzeba jeszcze mieć z kim patrzeć w tamtą stronę. Towarzystwo lub jego brak jednak robi różnicę. Mówią „Nie ma miłości”, więc starczy mi dialog. Cokolwiek, cokolwiek, cokolwiek, byleby w realu. No panie Piotrze, kocham pana. Ale po paru chwilach porzucam ten temat na rzecz samotności. Noc nie jest zupełnie ciemna. Tylko granatowa, lekko szara. Chmury ładnie wyglądają w księżycowej poświacie. Już powoli się zaczyna rozjaśniać. Który to już raz kiedy nie śpię do rana.. Tyle nocy bez snu testem dla zmysłów. Zaraz zaraz. Rozjaśnia się i.. świat oszalał. Cld ma jazdę na szesnastki. Na trzech się pewnie skończy. Tak czy inaczej, lubię to. 
Nadal nie mogę uwierzyć, że to zrobiłam.

Jednak najlepiej pisać pod wpływem.




Ty podajesz mi dłoń, a ja chwytam ją w ciemno
Wiedząc, że wszystko, co najlepsze jeszcze przede mną




Asfalt mi się przypomniał.xd

6 komentarzy:

  1. Jeju , jak ja kocham Twój styl pisania ;*
    To jest boskie <3
    Czytam po kilka razy i nie mogę wyjść z podziwu..

    OdpowiedzUsuń
  2. wiesz, żeś piepznięta?xd a może faktycznie to przez tą czcionkę :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja pieprznięta ?
    Coś w tym jest ;]
    ale to nie zmienia faktu , że wiem co mówię ;p
    Intuicja , nie żadna Viva :D

    Czcionka mała , ale rozczytuję ;]
    Mówię tylko , że jak dla mnie osobiście byłoby wygodniej większą :D

    OdpowiedzUsuń
  4. pamiętaj jedną rzecz. viva ma zawsze rację. nawet jak nie ma to też ma xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Viva ? nie , jakoś mnie ona do siebie nie przekonuje za bardzo ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. mnie zazwyczaj też nie ale są momenty kiedy jest wiarygodna ;d

    OdpowiedzUsuń