wtorek, 15 lutego 2011

III

Jak się okazuje, wszelkie załamania nerwowe rozeszły się większą czy mniejszą na znaczny procent. Taka zbiorowa 'depresja'. I to nie jest 'taki wiek'. To po prostu rzadziej czy częściej dotyka niemal każdego. Przygnębienie, bezsilność, załamanie, bezradność, pustka. Tak, to chyba to. Najgorsze są wieczory. Puste, samotne wieczory spędzane w ciemnym pokoju, z tępym wzrokiem bezsensownie wpatrzonym w ekran komputera , wszechobecna cisza. I ta cholerna świadomość, że w końcu trzeba odrobić lekcje, wziąć się do nauki, ułożyć chociaż niewielką część tego nieszczęsnego życia. Nic się samo nie zrobi a brak planów i perspektyw jeszcze bardziej dołuje.
Rozłąka nie jest dobra. Za każdym 'kocham', 'tęsknię', 'brakuje mi' ledwo powstrzymuję łzy. Ale tylko na chwilę. Nie życzę tego nikomu. Współczuję tym, którzy wiedzą o czym mówię.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz