czwartek, 10 marca 2011

V

Nie pytam o nic. Wychodzę z założenia, że jeśliby się coś działo, byłoby fatalnie, po prostu powiesz. Tak jak kiedyś. Coś się zmieniło. Coś się zepsuło. Chwilowy kryzys? Może. Ale zakończmy już to. To nie jest dobre. Wróćmy do tego co było. Do tego, co było tak niedawno.

Nie wiem czy jestem w stanie zapomnieć. Zapomnieć tak po prostu. O wszystkim. Tak byłoby chyba najlepiej. Ale nie potrafię. Nie umiem ot tak wyrzucić wszystko z pamięci chociaż chciałabym. Chciałabym bardzo zacząć wszytko od nowa. Cofnąć się do pewnego momentu, rozegrać to inaczej. Nie tak miało być. Nie o to chodziło. Czasu na zmiany jest niewiele. Sama nie podołam temu. Nie wiem czy chce. Nie jestem pewna czy to coś zmieni,czy to będzie trwało. Nie wiem czy to wszytko warte jest zachodu. Być może nie. I to mnie hamuje. I strach. Strach przed porażka. Bo nadzieję straciłam już dawno. Pochowana jest niżej niż poprzednio.  Niewiele wiary pozostało we mnie. O ile całkiem nie zaginęła. Nie wiem nie na czym zależy mi bardziej. Impas. O co walczyć? Z czym dać sobie spokój? Od pewnego czasu odpowiedz tworzy się sama ale nadal nie jest dostatecznie ostra i widoczna by móc ją odczytać.  Gdzie się podziały tamte wspaniale chwile, rozmowy do późna, wspólnie spędzany czas? Stawiam na cmentarz relacji z przyszłością. Nasze właśnie ją straciły. Moja naiwność kazała wierzyć, że jeszcze wszystko się ułoży, że będzie jak dawniej. Nic się nie ułoży. Klamka zapadła. Wszystko się rozpadło. Rozdział zamknięty. Lubiłam go. Ale trzeba zapomnieć. Boże,daj mi o tym zapomnieć. Nie chce do tego wracać. Zbyt duży ból. Zbyt mało sił.






wiesz, już nie
rozumiem nic, już nic nie kumam,
już nie umiem żyć, nie umiem być,
już nie umiem czuwać, już nie umiem nic,
wiesz, czuję się jak idiota.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz