niedziela, 14 października 2012

XXXIII

Nie mogę wyjść z podziwu dla swojej głupoty. Czemu tak często proszę o rzeczy niemożliwe? Czemu wiedząc, że na pewno będzie padał śnieg wychodzę w klapkach? Że niby jednak pogoda się zmieni? Jedyną pewną rzeczą jest choroba. Taak, długa, przytłaczająca, niezwykle męcząca. Idiotko, nie możesz liczyć na ocieplenie. Nie ty jedna masz jesień w sercu. Ma być zimno i nieprzyjemnie. Co robi człowiek kiedy liście przysłaniają beton? Samotnie pije herbatę i wsłuchuje się w szum wiatru. Bądź więc sama ale nie myśl o wiośnie. Nie myśl o słońcu. Bądź deszczem. Niech cię pochłonie. W całości. Do końca. Zniszczyłaś wzrastające drzewo. Nie możesz mieć następnego. Nie jesteś odpowiedzialna. Nie obcina się gałęzi z powodu emocji czy fascynacji innym gatunkiem. Jeśli zasiejesz, musisz zebrać plony. Nie pozostawiać je na pastwę losu. Roślina potrzebuje wody cały czas. Nie możesz od tak jej pozbawić źródła życia i zacząć uśmiercać. Bo się znudziło. Ogrodnictwo to poważna sprawa. Następnym razem się zastanowisz czy zależy ci na ozdobie czy na żywej istocie. O ile będzie następny raz. Teraz ty jesteś rośliną. Ktoś decyduje kiedy dostaniesz nawóz i inne substancje odżywcze. Ty masz tylko rosnąć i oddychać. Oddychanie dziwie boli? W sumie możesz przestać. Nikt nie zauważy. Oszczędź sobie bólu. Tylko jak wyłączyć automat.. Jasne, sposobów jest wiele ale stawka nie jest aż tak wysoka. Szukaj naturalnej metody. Najlepszym sposobem jest czas. Kiedyś się odzwyczaisz. Będziesz sobie egzystować póki nie dostaniesz trochę nawozu. Raz, drugi, trzeci. Substancje w nim zawarte cię zabijają. Przyśpieszają oddychanie, które musisz zatrzymać. Musisz temu podołać. Nie wiem jak. Musisz. 
Drzwi są otwarte. Klucza nigdy nie było. Klamka jest po obu stronach lecz ja już jej nie nacisnę. Od wewnątrz jest trochę naderwana. Nie chcę uszkodzić jej całkowicie. Twoja jest sprawna. Śmiało, otwieraj. Wejdź. Nie zdejmuj butów. Come as you are. Możesz liczyć na kawę lub herbatę. Przecież wiesz.. Po prostu przyjdź. Dawno Cię tu nie było.. Cały dzień myślałam o tym cudownym smaku parującego naparu. Calutki. Nie mogłam jednak wybrać filiżanki. Obiecałam sobie, że nie będę już używała tej porcelanowej z prześlicznymi brązowymi kwiatkami. Jest trochę uszczerbana. Nie chcę jej uszkodzić jeszcze bardziej. Wolę mieć ją z wadą ale jednak mieć w całości, taką jaką jest. Z tym że to właśnie na herbatę w niej mam największą ochotę. Pogrążona w zamyśleniu nie słyszę cichego pukania drzwi. Dopiero za drugim razem powracam do rzeczywistości. Wyobraź sobie moje zaskoczenie i radość na Twój widok. I ten prezent! Jak udało Ci się zgadnąć, że potrzebuję nowej filiżanki? Jest wspaniała.. Niemal identyczna jak tamta. A te niebiesko-brązowe zdobienia.. Jest taka krucha i delikatna. Cudowna. To najlepsza rzecz jaka mnie spotkała ostatnim czasem. Dziękuję. Fantastycznie znowu Cię zobaczyć. Oczywiście, wpadaj zawsze kiedy masz czas. Nawet nie wiesz jak miło jest codziennie słyszeć dzwonek do drzwi. Filiżanka sprawuje się kapitalnie. Zastanawia mnie tylko jak długo jeszcze będzie bez zarzutu.. Czy ta subtelność przetrwa mrozy? Ile warte będą nasze słowa kiedy śnieg przykryje świat? Mam pewne wątpliwości.. 
Zastanawia mnie ile było prawdy między nami. Mniej niż deszczu? Prawdopodobnie. Teraz ten współczynnik jest pewnie dużo wyższy. Zaufanie za cenę ciepła. No cóż.. Najlepsza życiowa transakcja to to nie była. Pierwsza trójka najgorszych. I teraz większa Klaudzia płaci za decyzje tej małej. Ile jesieni jeszcze to potrwa? Ile połamanych parasolek i przemokniętych butów? Jeśli czasem ostatnie słowo wypłynie z serca, nie z kłębowiska myśli? Hm, nadal mam z tym problemy. Zapowiada się, że to będzie się ciągnęło i rozwijało w nieskończoność. Taki sobie kłębek tęsknoty, żalu i niedowierzania. C'est la vie. Tylko im więcej czasu i deszczu tym ta nić dłuższa i grubsza. Mocniejsza. Czym to przeciąć? Nie promieniem słońca. Nie mam go. Poza tym zawsze wybiorę zachmurzone niebo niż upały. Inny sposób. Jest pewna metoda ale jest zbyt egoistyczna. Odpada. Zostaję w tej wypowiedzianej dokonanej przeszłości. Może kolejne lata wskażą drogę. Może. Podobno z czasem się zapomina. Potrzebuję więc dużo czasu. Kalosze, ciepły płaszcz i parasol.
Swoistą magią przeszyte są te kilkuletnie utwory. Już nawet nie tak prawdziwe teksty i delikatna melodia ale grube podszycie z wspomnień. Tęsknie za tymi czasami. Czasami, kiedy muzyka omijała komercję a beztroskie chwile zawsze nas odnajdywały. Wtedy było idealnie. Żadnych zmartwień i problemów. Tylko marzenia. A marzyliśmy i planowaliśmy ciągle. Niewiele z tego znalazło odzwierciedlenie w rzeczywistości, jak to z zamiarami bywa. Mimo wszystko watro było.




Spod nóg mi znika świat..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz